Staranności i wytrwałości, z jaką Dr. Med. i profesor historyi nataralnej i fizyki tutejszego uniwersytetu, p. Gloisner zajął się dagerotypiją , winniśmy, że i my Lwowianie możemy iść krok w krok za postępami tego pięlknego wynalazku. W roku przeszłym profesor Gloisner ograniczył się na wykonywaniu obrazów architektonicznych za pomocą aparatu przez siebie według niedokładnych opisów z pism publicznych sporządzonego, jednak niepospolite sprawiającego skutki. Dziś za pomocą aparatu Voigtlandera z Wiednia sprowadzonego, otrzymuje już w ciągu 20 sekund obrazy heliograficzne, na których osoby nietylko pojedyńcze, ale nawet po kilka razem, pięknem odbiciem i podobieństwem uderzają.

Kilka takich obrazów osób z tutejszego uczonego Świata, oglądała niedawno publiczność na wystawie w księgarni p. Winiarza. Prof. Gloisner odbywa swoje operacyje w dni jasne na tarasie domu p. Salzmanna naprzeciw ujeżdzalni, i ciekawym pozwala przypatrywać się nie tylko obrazom, ale i samej operacyi.

Ci, którzy podzielają obawę, aby dagerotypija nie stanęła malarstwu i innym sztukonm rysunkowym na zawadzie, niech porównywają dagerotypowany przez prof. Gloisnera obraz niemieckiego humorysty Safira, który niedawno ztej stolicy odjechał, z tegoż obrazem olejnym, przez naszego w Wiedniu i Rzymie ukształconego malarza Lwowianina Raichana wykonaoym, a przekonają się, że sztuka nie lęka się przyćmienia od wynalazku optyczno-chemicznego, ważnego zaiste i ciekawego, ale zawsze tylko mechanicziego. 

Gazeta Lwowska
1842, nr 111