W dniu 5 grudnia r. z. rozstał się z tym światem, w Warszawie, Marcin Olszyński, człowiek pełen cnót obywatelskich, znawca i miłośnik sztuk pięknych, nadto jeden ze szczupłego już grona fotografów, którzy poświęcali się tej sztuce, wtedy gdy u nas zapoczątkowaną została. Urodzony w r. 1830, był synem zamożnych obywateli ziemskich. Po otrzymaniu wstępnego wykształcenia, zapisał się do niedawno wtedy powstałej Szkoły Sztuk Pięknych, której dążenie, pod przewodnictwem takich mistrzów, jakimi byli I. Kaniowski, F. Piwarski i inni, objawiało już wyraźny zwrot ku wyodrębnionej sztuce czysto narodowej. Jakkolwiek Olszyńskiemu nie było przeznaczonem, zostać w przyszłości artystą malarzem, pokochawszy sztukę całem sercem, stał się wytrawnym jej znawcą, protektorem, i powiedzić można, duszą tej szkoły.
Sędziwy przyjaciel nieboszczyka, nasz zasłużony Franciszek Kostrzewski, pamięta owe szlachetne i bratnie poświęcenia koleżeńskie, ową szczerość w stosunkach, cechującą minioną przeszłość. S. p. Olszyński był zawsze jednym z pierwszych gdy chodziło o pomoc koleżeńską, materyalną lub duchową. Nadmienić pobieżnie należy, iż w r. 1841 powstał w Warszawie pierwszy zakład fotograficzny Giwartowskiego, a w parę lat później, Karola Bejera, który dwukrotnie zmieniając lokal, ostatecznie osiedlił się na Krakowskiem Przedmieściu. Olszyński, żyjąc dla sztuki i wszystkiego co z nią pokrewne, nie mógł pominąć fotografii, bystrym swym umysletm ocenił jej przyszłość i znaczenie, a wyuczywszy się jej, o ile na to ówczesne warunki dozwalały, korzystając przytem z uczynności światłego Bejera, z którym go łączyły stosunki serdecznej przyjaźni, przyłączył się do grona swych kolegów: Gersona, Kostrzewskiego, Pilatiego i innych.
Pan Marcin, odbywając wspólne wycieczki artystyczne po okolicach kraju, przeważnie w strony krakowskie, kiedy tamci robili studya, szkicując i malując, utrwalał widoki na płytach fotograficznych; były to widoki, typy ludowe itp. Z powyższych zdjęć sformułował później, cenne dla badaczy i artystów albumy, wzbogacone kolekcyami ówczesnych znakomitości, portretami artystów, literatów, epizodami okolicznośeiowemi itp. Albumy powyższe starannie zachowane, zgodnie z wolą nieboszczyka, przejść mają na własność i wzbogacić zbiory znanego badacza, Z. Glogiera.
Około r. 1860, gdy zakład K. Bejera zyskał niepraktykowaną nawet w czasach późniejszych wziętość i powodzenie, Olszyński urządza w hotelu Europejskim specyalną kopiernię i wykonywa w niej tysiące reprodukcyj z klisz, robionych w głównym zakładzie, sam zaś jednocześnie robi zdjęcia na mieście, dopomagając tak pomysłami, jako też pracą Bejerowi. Nadmienić należy, że Olszyński odznaczył się robotami wykonywanemi za pomocą płyt suchych kolodyonowych, które własnoręcznie przygotowywał.
Dalsza działalność Olszyńskiego, na polu fotografii była: W r. 1865 nowo otworzony zakład fotograficzny na Nowym Świecie (p. Nr. 57), do współki ze znanym fotografem Konradem Brandlem. Dzięki pomysłowości Olszyńskiego, wydawnictwa kalendarzy, ilustrowanych fotografiami znakomitości, grupy składane, bardzo przystępne, z powodu uproszczonego sposobu tworzenia artystycznych ornamentacyi itp., cieszyły się wielką wziętością.
W osiem lat później, zajmuje się budową i urządzeniem nowego zakładu przy ulicy Senatorskiej pod firmą „Prim“, — lecz tenże niedługo opuszcza. Ostatnią działalnością na polu fotografii stanowi nabycie na własność zakładu w pałacu Hr. Krasińskiego, pod firmą „Świetlik” i urządzenie w tymże światłodrukarni, wykonywającej artystyczne ilustracye do pism. Zakład ten po kilku latach istnienia, wskutek konkurencyi i braku poparcia istnieć przestał.
Sztuka fotograficzna w dzisiejszym okresie, może wiele zawdzięczyć ś. p. Olszyńskiemu, jako należącemu do pierwszych jej pionierów. Wtedy to dokładano usilnych starań, aby fotografiom zapewnić niespożytą trwałość i prawdziwą wartość artystyczną. Olszyński, kierując się takimi drogami, dołożył nie jedną cegiełkę do fundamentu, na którym fotografia u nas rozwinęła się i ugruntowała. Po zwinięciu zakładu i fototypii na Krakowskiem Przedmieściu, my starzy przyjaciele, zauważyliśmy już wielką zmianę w usposobieniu tak popularnego dla Warszawy „Pana Marcina”; znikł z jego twarzy ten nieodłączny miły uśmiech, przygasł wzrok pałający energią, ustępując widocznemu’ przygnębieniu.
Osamotnionemu utratą prawie wszystkich przyjaciół i towarzyszów pracy, po wielu zawodach życiowych, pozostały tylko wspomnienia chwil niepowrotnych, a na ścianach liczne grupy okolicznościowe, obrazy i dyplomy, niegdyś składane ku uczczeniu jego zasług i czynów szlachetnych. Zniechęcony do pracy w dziedzinie fotografii, przyjął ofiarowaną mu godność i posadę Kustosza Muzeum, przy Towarzystwie Przemysłu i Rolnictwa, spełniając przez długie jeszcze lata z sumiennością i prawdziwym pożytkiem powierzone mu zajęcia. Przed paru laty dopiero, uległszy ciężkiej chorobie, złamany wiekiem, opuścił zajmowane stanowisko. Dokonał życia na łonie rodziny, wpośród ciszy domowej. Dla charakterystyki wszechstronnej i użytecznej działalności społecznej ś. p. Olszyńskiego, dodać należy, że niezależnie był kierownikiem artystycznym tygodnika ilustrowanego „Kłosy“, a to prawic przez cały czas istnienia tego pisma.
Będąc czynnym członkiem Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności, znanym był i bardzo cenionym, jako inicyator i organizator teatrów amatorskich. Brał też czynny udział w urządzeniu jubileuszu ś. p. Ignacego Kraszewskiego. Pozostawał w ścisłych stosunkach przyjaźni z wieloma wybitnemi osobistościami świata artystycznego i literackiego. Zeszedł ze świata wyjątkowo zapomniany. W roku 1875 przedstawiciele inteligencyi warszawskiej, artyści i literaci, oddawali mu hołd, na wspaniałej składkowej uczcie; po niespełna trzydziestu latach, na cichym i skromnym pogrzebie, znalazła się na powązkowskim cmentarzu tylko nieliczna gromadka życzliwych. oraz kilku weteranów sztuki, dla której żył i której przez cale życie hołdował.
Sic transit gloria mundi!
Aleksander Karoli
Fotograf Warszawski
miesięcznik poświęcony fotografii i naukom z nią związanym
organ Towarzystwa Fotograficznego Warszawskiego
T.2, nr 1 (stycz. 1905)