Albo Emil Tesch miał jakieś swoje własne pomysły na portrety, albo fotograficzna moda po prostu pomału się zmieniała. Wyjątkowo bliskie ujęcie, ładne wypełnienie kadru… Nietypowo. Ciekawe, bo w działającej zapewne wcześniej pod tym samym adresem spółce Bräunlich & Tesch fotografie nie wyróżniały się specjalnie.