Żadne odkrycie w naszej epoce, chociaż ona jest epoką szybkości, z swojemi kolejami i telegrafami. nie uczyniło tak prędkich i wielkich postępów jak heljografja, której współczesnemi wynalazcami był Daguerre w Paryżu a Talbot Esq w Anglji. Pierwszy unieśmiertelnił swoje imię w dagierotypach (obrazkach na blasze posrebrzonej), które dla łatwości wykonania, nigdy bez wątpienia nie dadzą się wyparować swoim konkurentom na papierze, płótnie, szkle, i t.d.; drugi, dal zaledwie slaby początek fotografji, którą następnie Niepce i Blanquart upowszechnili, a cały szereg uczonych chemików Anglji, Francji i Niemiec, nieledwie z każdym dniem nowemi odkryciami i ulepszeniami wzbogaca. Rok zaledwie upłynął od ogłoszenia wynalazku Daguerre’a, kiedy u nas p. Scholtz, z powołania litograf, pierwszy zaczął wykonywać najprzód widoki Warszawy i jej okolic, a następnie portrety malowane promieniem słońca na srebrnej blaszce. W ślad za nim rzuciło się kilku innych z mniejszem lub większem powodzeniem.

Fotografja spóźniła się u nas nieco, bo dopiero mamy ją od lat kilku, ale i w tej licznych już mamy w Warszawie swoich i zagranicznych przedstawicieli. Na czele ich niezaprzeczenie stoją dotąd pp. Józef Giwartowski i Karol Bayer. Pan Bayer pierwszy między dagierotypistami, odznaczył się wyższą doskonałością roboty, zjednał sobie w początkach zaraz, wpośród mniej zdolnych konkurentów, sławę wyższości i utrzymał się dotąd na tem stanowisku, pomimo że w ostatnich czasach ma już do czynienia z daleko zdolniejszemi współzawodnikami, a między nimi niektórzy nie ustępują mu nawet w niczem. Panu Józefowi Giwartowskiemu winniśmy wprowadzenie u nas w powszechne użycie fotografji, to jest obrazów na papierze, on pierwszy wykonał już zupełnie dokładne próby tego rodzaju w roku 1850 i dotąd niezaprzeczenie najwyżej stoi w dokładności i artystycznem odrobieniu fotografów na papierze, nie ustępując innym w dagierotypaeh. Pracując z zamiłowaniem, idąc krok w krok za każdym postępem swojej sztuki, i nie zaślepiając się miłością własną w sądzie o swoich pracach, dopóki stan odkryć w fotograłji wymagał nieodbicie znakomitej pomocy pęzla, szukał jej u najzdatniejszych naszych malarzy i miniaturzystów. nie usiłując wmówić w publiczność że się bez nich obejść może, ale niezmordowanie szukając dróg któreby go na tem stanowisku niezawisłości postawić mogły. Pierwszy też wystąpił zupełnie niedawno z zastosowaniem pewnej metody za pomocą której otrzymywane na papierze fotografy, w barwie sepjowo-czarnej nie potrzebują zupełnie poprawek pędlowych(1). To zadanie, przedstawiające liczne trudności, naprowadziło chemików i fotografów rozmaitych krajów, na różne odkrycia na innej drodze; pojawiły się fotografy na szkle, na chustkach jedwabnych i płóciennych, na płótnie z zaprawą olejną (najważniejszem z tych odkryć jest fotografja na stali i na kamieniu litograficznym), każde z tych odkryć ma swoją ważność i zasługę, ale portretowanie na papierze jest i na zawsze pozostanie najpiekniejszem i najpraktyczniejszem zastosowaniem heljografji, a obrazy bądź jednokolorowe, bądź akwarelle, na podmalówce, że tak powiemy, wykonanej ręką światła, nie dadzą się ubiedz, ani płóciennym ani szklannym fotografjom.

Z tą ostatnią pierwsi wystąpili u nas bracia Neuschäffer z Berlina, którzy swój założony tu zakład afiszami przed kilku miesiącami zarekomendowali. Wyczytaliśmy na nich pierwszą wzmiankę o fotografjach na szkle bez retuszy, wkrótce potem jedno z pism tutejszych doniosło o tych szklannych obrazkach, jako o rzeczy zupełnie nowej, niby o odkryciu jednego z tutejszych znakomitych fotografów. Nie chcemy ubliżać zasługom rzeczywistym tego artysty, wymieniając  jego imię, tak niezręcznie przyczepione przez nieproszonego niezawodnie przyjaciela, który zapewnie w najlepszych chęciach, sądził że mu się przysłuży ogłaszając go Warszawie, jako pierwszego wynalazcę fotografji na szkle. Niedługo-polem ta sama zapewnie niefortunna ręka, rzuciła w świat doniesienie o nowem odkryciu fotografji na płótnie olejno przyprawionem (2). Ale dajmy pokój ubocznym reklamom trzecich osób, a wróćmy się do samych właściwych  fotografów i dngierotypistów.

W początkach, zwyczajnym szykiem rzeczy przyrodzonych występowali oni pojedyńczo, i niedziw że im nie zbywało na zatrudnieniu. Pokup obudza konkurencję; nie zaspała ona i w tym razie; przybywało coraz więcej zakładów i  pracowni, uczyli się miejscowi, zjeżdżali zagraniczni, i gdyby wierzyć wszystkiemu co się głosi, nietylko Europa, ale nawet drugi świat, oceanami od nas oddzielony, przysłał nam swój kontyngens fotograficzny. Ale na szczęście, równym krokiem z konkurencją postępowało i postępuje zamiłowanie tej nowej sztuki między publicznością. i możemy zapewnić, że pomimo powiększonej liczby fotografistów którzy się poustalali lub mają ustalić w Warszawie, nie zmniejszył się ruch u pierwszych co do dawności i raz jeszcze powtarzamy, pierwszych dotąd co do doskonałości wykonania przedstawicieli tej sztuki. Ani p Giwartowski, ani p. Bayer nie mogą się skarżyć na brak roboty i niepotrzebną uciekać się do sztucznych środków zwyciężenia współzawodników. Najwięcej może dopomaga im w tem sama natura rzeczy. Portrety same za sobą mówią, publiczność patrzy, ocenia i wybiera to co widzi najlepszem.

  1. Pierwszy także i jedyny dotąd u nas p. Józef Giwartowski jął się z gorliwością do zdejmowania widoków z natury lub z obrazów w wielkim formacie. Wspomnieliśmy już dawniej o fotografji zrobionej przez niego z akwarelli pana
    Kossaka przedstawiającej bitwę pod Żóltemi wodami, a niedawno widzieliśmy dwa widoki Łazienek, (fotografja kolorowana) bardzo znacznych rozmiarów
  2. O dacie tych odkryć czytelnicy nasi i autor lub autorowie wspomnianych ogłoszeń, mogą się dowiedzieć w dziennikach zagranicznych jak np.: Comptesrendus akademji paryzkiej nauk i sztuk; Politechnisches Journal, Dinglerów, Polit, Cerilralblat, Centralbl. der Pharm i t. d. roku t85ł, 1852 i bieżącego.