— Niezbyt jeszcze dawno, gdy sobie ktoś przywiózł portret fotografowany w Paryżu, Berlinie lub Wiedniu, znajomi skupiali się z ciekawością około tej pięknej fotografji i nie mogli wydziwić jej czystości i dokładnemu wykończeniu. Dziś, postać rzeczy zupełnie się zmieniła; nasi PP. fotografowie pracowali z godną pochwały wytrwałością, jeździli nieraz na długą naukę do zagranicznych kolegów, i wyrobili się tak, że teraz jak najśmielej mogą iść z niemi o lepsze.
Dzisiaj, sumiennie powiedzieć możemy, że zwiedzając zagranicą najpierwsze pracownie fotograficzne, nie tylko nie mieliśmy powodu dziwić się, ale nawet przypominając sobie i porównywając tego rodzaju portrety z wykonywanemi u nas, niejedna z fotografji zagranicznych wydała nam się o wiele niższą. Do najpierwszych firm fotografi Warszawskich, należy bez zaprzeczenia zakład Pana Jana Mieczkowskiego. Patrzeliśmy jak zakład ten stopniowo się doskonalił i stopniowo się rozwijał. Pan Mieczkowski, zdobyty sumienną pracą grosz, obracał ciągle na coraz znaczniejsze- rozszerzenie swojej pracowni, na coraz lepsze apparaty i przyrządy; sam długi czas
kształcił się za granicą, dobierał sobie coraz zdolniejszych współpracowników, przebudowywał pracownię, wprowadzał ulepszenia, aż nareszcie doprowadził ją do stopnia dozwalającego wytrzymać porównanie z najpierwszemi pracowniami Paryzkiemi. Fotografje też wychodzące z tej pracowni, zdobyły sobie słuszne uznanie pierwszeństwa. Najwymowniejszem poparciem tej opinji jest urządzona przed kilku dniami wystawa fotografji P. Mieczkowskiego, w jednej z sal Resursy Obywatelskiej. Mnóstwo ciekawych, ogląda tam zbiór, składający się w połowie z fotografji, które były umieszczone na Wystawie Paryzkiej, a w połowie ze znajdujących się w pracowni, lub świeżo wykończonych. P. Mieczkowski urządził tę wystawę w ciągu kilku dni; nie potrzebował fotografować portretów umyślnie, lecz brał co było gotowego, dowodząc tem, że u niego wszystkie fotografje z jednakową wykonywane starannością.
Największą uwagę zwracają tam portrety niezwykłej wielkości, w całkowitych postaciach, na czarnem tle. Ich plastyczność, miękkość i piękność tonu, jako i czystość wykonania, są rzeczywiście uderzające. Wydają się one tak, jak
gdyby na nie patrzano przez szkła stereoskopu. Prócz tego, wszystkie portrety znajdujące się na tej wystawie, mają jeszcze jednę a bardzo ważną zaletę, to jest swobodę i rozmaitość poz. Zdaje się, że to zależy od dwóch rzeczy; od dobrze urządzonych pracowni i obdarzonych poczuciem artystycznem pracowników. Nie widać tam ani jednego portretu stojącego lub siedzącego z postacią sztywną, wymuszoną; zauważaliśmy nawet portret, wykonany zapewne na studjum do obrazu Śtej Magdaleny, którego cały układ i oświetlenie, są rzeczywiście artystyczne. Co do małych fotografji w formie kart wizytowych, jest ich tam obfitość i rozmaitość zdolna zaspokoić najtrudniejsze wymagania. Wszystkie wykończone starannie, na ciemnych lub jasnych tłach, niektóre pięknie i umiejętnie wykolorowane i na wykwintnych winietach naklejone.
W zakładzie P. Mieczkowskiego, można także widzieć większe i mniejsze kopje obrazów naj celniej szych naszych i zagranicznych malarzy, z wielką wykonane dokładnością. Słowem, ktobądź obejrzy pomienioną wystawę, będzie miał najlepszą sposobność przekonać się, że reputacja jaką zakład fotograficzny P. Mieczkowskiego może się pochlubić, jest prawdziwem oddaniem sprawiedliwości zasłudze. Wypada nam także nadmienić, że osoby zwiedzające tę wystawę, wrzucają tylko co łaska do puszki dla biednych; każda zaś z osób, której fotografja została tam pomieszczoną, może nabyć jej kopję za połowę zwyczajnej ceny, z czego dochód jest również przeznaczonym dla biednych zostających pod opieką Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności.
Kurjer Warszawski
1867, nr 270