Około r. 1870 zawitał do Warszawy, przybyły z Ameryki, niejaki Van der Veide. Jegomość ów, objeżdżający Europę i uczący, za odpowiednim wynagrodzeniem, fotografów, wzbudził pomiędzy temiż wielkie zainteresowanie. Sposób przez przybysza wynaleziony, zasadzał się na szybkiem artystycznem upiększeniu, t.j. wykończeniu większych portretów fotograficznych, zdjętych z natury. On to, iście po amerykańsku, kaptując klijentów, zapewniał, iż jego metoda jest przystępną dla wszystkich, nawet tych, którzy nie posiadają najmniejszego elementarnego pojęcia o rysunku i poczuciu estetycznem. Ponieważ miałem sposobność posiąść nieco jego tajemnicę, muszę przyznać, wbrew jego zapewnieniom, iż już po pierwszych dotknięciach do portretu, widzieliśmy w niem artystę wytrawnego, „pierwszej wody”. Rzeczywiście, z surowej kopii większego formatu, odbitej na papierze i naklejonej na odpowiednim kartonie, w ciągu niespełna minut dwudziestu, robił on istne arcydzieła. (więcej…)
Tag
Pokazuje: 1 - 1 of 1 WYNIKÓW