Gdyby ktoś, chcąc się bardzo ładnie ubrać, pojawił się, dajmy na to — na wsi, do pierwszego śniadania, w dzień upalny… w pysznej aksamitnej, zdobnej najprawdziwszą koronką irlandzką czy brukselską a nawet starą wenecką… tualacie… Czy wywołałby zachwyt, może zazdrość? Gdzietam! Dystyngowane otoczenie pokryłoby to zjawisko — milczeniem narazie. A potem, po wzruszeniu ramionami, posypałyby się niezawodnie na boku obawy co do przyczyn, jakie mogły wywołać ten strój…
I słusznie. Bo jedynie ładnie ubraną jest się, kiedy się jest się ubraną zupełnie odpowiednio do czasu, miejsca, uroczystości, nawet pogody danej chwili.
Toteż na ten temat snują się niewyczerpane nigdy refleksye, bo strojnie ubranych kobiet widuje się bardzo dużo. Dobrze ubranych — niewiele.
Dzisiejsza moda wogóle jest piękna i kapelusze bywają prześliczne. Wielkie i małe, toki i czapeczki, wszystkie mają swój wdzięk, do wszystkich przystosować można najwybredniejsze i najwykwintniejsze pomysły. Trzeba tylko dobrze zdać sobie sprawę z tego, tedy kłaść na głowę te małe arcydziełka rąk naszych zręcznych modystek, aby one istotną stanowiły jej ozdobę.
W loży teatru rysuje się ślicznie profil główki kobiecej na tle wielkich, fantastycznie wygiętych skrzydeł olbrzymiego aksamitnego Gainsborougha. Nikomu nie przychodzi na myśl żaden protest co do rozmiarów kapelusza, bo zjawisko jest estetyczne, a atmosfera loży Wielkiego Teatru zupełnie odpowiednim terenem do całości stroju miłego dla oka. Wielki kapelusz w salonie eleganckiego apartamentu, z piórami niedbale spływającemi na ramiona, lub buńczucznie wzniesioną ponad czołem czaplą egretą, ma dla siebie doskonałe tło. A światło elektryczne łagodnie tonuje barwy sukni, koronki, ognie pięknego klejnotu z żółtawym dyskretnym odcieniem piór misternie zarysowanych rajskiego ptaka, rozpostartego — na wielkiem — gnieździe.
A teraz — proszę sobie wyobrazić te same wielkie skrzydła, te same misternie nagięte ronda, te same pióra, egrety, rajskich ptaków ogony — na głowie damy — siedzącej… w tramwaju.
Czy więcej powiedzieć coś muszę, coby nie było powtórzeniem zdania każdej rozsądnej kobiety na ten temat. I czy nie mam słuszności, żądając: miejsca dla wielkich kapełuszy… osądźcie panie — proszę.
Tygodnik Mód i Powieści
Pismo ilustrowane dla kobiet
1912, Nr 3