Kapelusze damskie, których cena wielkość do coraz potworniej szych dochodzi rozmiarów, zaczynają się dobrze dawać we znaki brzydkiej połowie rodu ludzkiego, a nawet zagrażają już wprost bezpieczeństwu publicznemu, bo oto, jak donoszą pisma amerykańskie, senator Henton wniósł projekt ustawy, zabraniającej wysławiania i sprzedaży olbrzymich modnych kapeluszy pod karą 100 do 200 dolarów (200 do 400 rubli). Według tej ustawy,  kapelusz nie mógłby mieć więcej niż 18 cali (mniej więcej 45 cm.) średnicy i nie mógłby posiadać piór i innych ozdób, wystających bardziej niż 6 cali (15 cm.) poza brzeg kapelusza. Używanie ptaków wypchanych, skór z jaszczurek i wężów i innych przedmiotów, mogących stanowić powód infekcji, miałoby być również zabronione.

Powodem tego projektu ma być to, że podczas najazdu sufrażystek wielu senatorów zostało podrapanych piórami, szpilka­mi lub poprostu krysami olbrzymich kapeluszy kobiecych. Senator Henton, projektodawca, zadrapnięty piórem, zabarwionem na niebiesko jakąś trującą farbą, podobno o mało tego nie przypłacił życiem. Jak na poparcie tego „billu” dzienniki doniosły jednocześnie, że w Chicago pewien pasażer tramwajowy stracił oko wskutek nagłego obrócenia się sąsiadki w olbrzymim i nastroszonym kapeluszu. Senator więc Henton i jego towarzysze sądzą, że modne tegoroczne kapelusze stanowią niebezpieczeństwo publiczne i bardzo są skłonni do wytępienia ich w drodze ustawowej.

A oto co pisze o tegorocznych kapeluszach damskich jedna z korespondentek paryzkich:

Przechodząc przez ulicę Saint-Honore dostrzegłam w witrynie sklepowej przedmiot, który zaniepokoił mnie wprost swoim niezwykłym wyglądem; było to coś olbrzymiego i wielkobarwnego: kolor zielony łączył się subtelnie z przepychem złota. Ptak chimeryczny, czy wielki kosz dziwnych kwiatów z pod obcego nieba? Zbliżam się do wystawy sklepowej — to kapelusz, zwykły damski kapelusz, ale jakich rozmiarów, wprost potwornych! Z pod bogatego przybrania, przykrywającego go prawie całkowicie, rozpościerało się zuchwale olbrzymie rondo, jednocześnie kapryśne, a olbrzymie pióra strusie miękkiemi falami opadały z boków na ramiona woskowej lali, na której głowie spoczywał. Chcąc z bliska przyjrzeć się temu fenomenalnemu przykryciu głowy i o cenę zapytać, wstąpiłam do magazynu. Sklepowa objaśniła mnie niedbale, że kapelusz kosztuje „zaledwie” 200 franków, czyli prawie darmo. Oniemiałam z podziwu.

— Czy nie jest za duży? — wyrzekłam.

Spojrzała na mnie zdziwiona i zlekka drwiącym głosem.

— Za duży? — powtórzyła. — O nie, Pani. To kapelusz zaledwie średniej wielkości. Wszędzie robią o wiele szersze. Może się pani raczy przekonać.

Postanowiłam dowiedzieć się natychmiast i udałam się do jednego z pierwszorzędnych magazynów przy ul. de la Paix. Dotarłszy do owego przybytku mody, z przestrachem przyznać musiałam, że o ostatnich wymaganiach jej nie mam pojęcia i nawet w najdalej posuniętej wyobraźni, w snach nie myślałam o czem podobnem. Zobaczyłam rzeczy, powodujące wprost zawrót głowy. Z nieśmiałością, zupełnie zrozumiałą w salonie pierwszorzędnej modystki, poprosiłam o pozwolenie obejrzenia tych dziwów, nagromadzonych wokół mnie. Z początku odważyłam się zbliżyć do kapelusza z filcu „parme”, mającego około 1¼ metra obwodu z dużym czarnym skrzydłem, którego koniec ostry zagrażał całości sufitu. Podano mi go natychmiast. Obserwując kapelusz, jednocześnie podziwiałam swobodę, z jaką sklepowa te olbrzymie nakrycia głowy pokazywała mi, przymierzała i t.p. Nadrabiając miną zapytałam:

— Ile kosztuje?

— 450 franków.

Udałam zdziwienie.

— Tylko?! Proszę mi pokazać coś droższego, a zwłaszcza coś większego.

Przyniesiono mi inne modele, które oddawałam z przekąsem:

— Za małe, za małe!..

Wówczas starsza sklepowa przyniosła mi z pracowni kapelusz filcowy, koloru zwiędłych liści z olbrzymią egretą z piór tegoż koloru, z których niektóre dochodziły długości 75 centymetrów.

— To największy? — spytałam.

Modystka miała minę naprawdę strapioną.

— Chwilowo nie mamy nic większego gotowego w magazynie… Zresztą to już jest… coś… – I pośpiesznie zmierzyła centymetrem obwód kapelusza. — 1 metr 87 centymetrów w obwodzie; wysokość 32 centymetry…

Byłam prawie zadowolona i spytałam o cenę.

— 850 franków.

— Czy niema nic droższego? — nalegałam.

— Proszę pani — rzekła modystka — kapelusze nie mają stałej ceny. To zależy od przybrania i dodatków. Sprzedawaliśmy małe kapelusze, na które zresztą moda wróci jeszcze tej zimy w całej pełni, w cenie 1,000 i 1,500 franków; należy to jednak do rzeczy już wyjątkowych.

Bez komentarzy!

Kosmetyka
dwutygodnik, poświęcony hygienie i estetyce ciała,
pielęgnowaniu urody, racjonalnej kosmetyce i perfumerji.
R. 4, № 10