Portret i jego znaczenie kulturalne niejednokrotnie bywały przedmiotem studyów znakomitych historyków i krytyków sztuki. Jeśli zgodzimy się na to, że ideałem wykwintnego urządzenia domu jest nie tylko ozdabianie swego mieszkania dziełami sztuki, ale także posiadanie portretów swoich i przedstawicieli swej rodziny, malowanych przez artystów, to przyznać należy, że ideał ten bywa dostępnym li tylko dla niewielu wybranych. I dlatego też jest to zupełnie zrozumiałem, że wynalazek, który dał możność otrzymywania obrazu człowieka przy pomocy chemicznych i optycznych środków — musiał doczekać się olbrzymiego powodzenia.

Jeżeli kulturę naszą cenimy jako twór istot, wysoko stojących pod względem rozwoju duchowego, w takim razie wolno nam również uważać odtwarzanie postaci tych to istot, jako najważniejszy przedmiot działalności artystycznej. Ciało ludzkie, a twarz w szczególności, posiada, szczególniej u niektórych osobników, tak szlachetne formy, że nic im nie dorówna w piękności i harmonijnem ukształtowaniu, dlatego też, od najdawniejszych już czasów, budzący się duch artystyczny zachwycał się jego przepyszną grą linii.

, Fotografia portretowa i jej znaczenie kulturalne, szuflada pełna fotografiiStarożytni Egipcyanie pozostawili po sobie doskonałe rzeźby i portrety. Grecy przewyższyli wszystkich pod względem poczucia idealnego wykonania i nadania swym arcydziełom pięknych form. Rzymianie poszli w ich ślady, wprawdzie, w późniejszych czasach, z piętnem poczynającego się upadku. Dopiero w końcu wieków średnich osiągła sztuka malowania portretu ten sam, mniej więcej, typ, jak w czasach dzisiejszych, a następne stulecia dały cały szereg mistrzów, którzy służą za wzór pojmowania portretu ludzkiego: Diircr, Holbein, Franz, Hals, Rembrandt, Velasquez, van Dyck, Rubens w dawniejszych czasach; następnie Dawid; Gerard, Ingres, Bonnat, Duran, Angeli, Reynolds, Gainsborough, Millais; zaś z pośród współczesnych — Lenbach, Herkomer i inni. Wszyscy oni umieją nadawać osobie portretowanej duchową treść, nie uciekając się do, tak ulubionych w kołach fotografów-portrecistów, środków upiększania i odmładzania, jak np.: wygładzania zmarszczek, usuwania brzydkich, lub za takie uważanych, szczegółów twarzy, poprawiania cery itp. Właśnie prawdziwe i szczere powtórzenie charakteru zapewnia tym wielkim mistrzom portretu wyższość po wszystkie czasy.

Lecz prócz nich, całe też szeregi miedzio- i drzeworytników zajmowały się również portretem, dzięki czemu powstało stopniowo zamiłowanie do tworzenia zbiorów portretów znakomitości różnych czasów. Portrety te były nieraz bardzo piękne, a studyowanie tych zbiorów bywa prawdziwą ucztą artystyczną. W końcu XVIII wieku wynaleziono litografię; użyto i jej do tworzenia portretów, nie nadając im jednak przez to głębszej treści. Do wyjątków zaliczyć tu należy kilka wielkich nazwisk, takiego Menzla, Raffefa, Charlefa, Gericaulfa i in. Wogóle jednakże można powiedzieć, że litografia, pod wpływem epoki romantycznej, nadała portretowi cechę pewnego rodzaju plaskości i słodyczy, które następnie stały się wzorem dla świeżo powstającej fotografii.

Wynalazek Daguerre’a rozpowszechnił się z wielką szybkością, a możliwość otrzymania swego wizerunku za dość niską, w porównaniu do malarstwa i sztuki graficznej, cenę, zjednała fotografii niezliczonych przyjaciół. Jeśli dawniej tylko klasy zamożne korzystały z przywileju zostawiania potomkom swych portretów malowanych lub rytych, to obecnie każdy prawie był w możności kazać ziobić swoją podobiznę. W ten sposób otworzyła fotografia szerokie pole działania, rozpowszechniając zakres portretu w wyższych i niższych sferach.

Lecz cóż się stało? Po epoce dagerotypu, tj. płytce miedzianej, uczulonej zapomocą par jodo-bromowych i wywołanych rtęcią, przyszedł sposób kolodionu, z kliszą szklaną, powleczoną posrebrzanem kolodium, zawierającetn sole srebra, co dało możność tworzenia wielokrotnych odbić na papierze srebrzonym, — a wtedy zjawił się pewnego pięknego poranku pewien mędrzec. Zauważył on, że łatwo bardzo wyrównać można, zapomocą ołówka, nierówności negatywu, wywołane naprzykład przez piegi, plamy itp. Niestety, również łatwo złagodzić można było głębokie zmarszczki, krzywe lub grube nosy przemieniać na klasycznie uformowane, z niekształtnych ust robić pięknie wykrojone i tworzyć tym podobne niedorzeczności. Czego nie udało się zmienić na płycie, tego dokonywał, już na gotowej odbitce, pędzelek i tusz; zaczęło się szalone współzawodnictwo wśród wyznawców fotografii. Jeden chciał w tym kierunku prześcignąć drugiego, i około lat 60 święcił tak zwany „retusz” swoje prawdziwe orgie. Coprawda, święci je i obecnie w najwykwintniejszych zakładach i rozpościera się na największych formatach.

W ten sposób spaczonym został zupełnie gust całej publiczności, a nawet ludzi wykwintniej myślących. Osoba fotografowana wtedy tylko znajduje, że jest podobną, jeżeli jest znacznie upiększoną, jeśli zmarszczki i głębsze rysy są złagodzone, albo zupełnie usunięte. Te ostatnie, tak charakterystyczne dla portretu, uważa się powszechnie za brzydkie. Retusz stał się najgorszym nieprzyjacielem zasadniczego tworzenia portretu. Można nawet powiedzieć, że w znacznej mierze oddziałał on na wylizanie tych wszystkich oleodruków, kart pocztowych itp., spotykających się na każdym kroku, a które dla człowieka z kulturą taką stanowią przykrość. Retusz oddziaływał nawet jakiś czas na malarstwo, wprowadzając i tu powierzchowność i ckliwość. W ten sposób przekształcona piękność, nie jest prawdziwą pięknością, gdyż gładkie formy, przyjemny kolor twarzy, słodki wyraz nie stanowią chyba jeszcze prawdziwego, zupełnego charakteru piękna.

Poorana twarz starej kobiety lub pełen siły wyraz twarzy człowieka energicznego wzbudza w nas sympatyę żywą; możemy odczuć ich piękno, jeśli wierzymy, że pramatka natura jest najwspanialszą twórczynią, która na wszystkich dziełach swoich wyciska podniosłe piętno. Początkujący w sztuce fotograficznej myślą zwykle, że, aby wywołać wrażenie swemi pracami, trzeba wybierać specyalne modele, a więc: piękne panie; śliczne dzieci, strojnie ubrane; starych panów z długiemi brodami; tak zwane głowy charakterystyczne; artystki w kostyumach fantastycznych itp. Ja jednak mniemam, że każdy człowiek nadaje się do fotografii portretowej, i, jeśli nie zmusza się go do wyszukanych póz, nie kręci nim na wszystkie strony, powstaje zdjęcie, które, właśnie dzięki swej prostocie, robi nawskroś wrażenie portretu.

A więc, przcdewszystkiem nie retuszować zupełnie twarzy. Retusz jest niedorzecznością i w przyszłości musi zniknąć; jedynie może być potrzebnym dla poprawienia pewnych niejednolitości negatywu. Proszę sobie wyobrazić fotografię jakiegoś bohatera narodowego. Tak zwany retusz bierze ją w swą opiekę, wygładza wszystkie linie budowy twarzy, tak wspaniale wyżłobione przez naturę. Upiększa również, zbyt głębokie, kąty ust, z których padały pioruny słów, i nie raczy pozostawić tych wszystkich fałd czoła, po za któremi kryło się tyle myśli wstrząsających. Czyż podobne postępowanie ma nie przejąć nas oburzeniem? Z pewnością, każdyby pragnął, aby nic nie zmieniano w tej drogiej twarzy, tak jak ją stworzyła natura i długie życie, pełne duchowych wysiłków. Przyszłe pokolenia będą prawdopodobnie zdumione, jakie piękne, lecz bez wyrazu, twarze posiadali ich przodkowie między 1860—1900 r; w tych to właśnie latach szalał retusz najszkodliwiej, podczas kiedy dagerotyp z 1860 r. wykluczał możliwość wszelkiego retuszu.

, Fotografia portretowa i jej znaczenie kulturalne, szuflada pełna fotografiiLudzie, o wykwintnej kulturze, byli już oddawna przeciwnikami konwencyonalnego charakteru fotografii; zadawano sobie też pytanie, czy nie byłoby możliwem nadanie większego życia wytworom kamer, aby otrzymanym obrazom wlać nieco istotnego piękna, wzmożonej treści duchowej? Lecz oto zjawił się wynalazek, który nadał dotychczasowej sztuce fotograficznej podstawy o wiele silniejsze, potężniejsze, i to, co dotychczas mogło być wykonane przez ludzi fachowych, stało się dostępne dla wszystkich.

Klisza mokra, używana aż do 1880 roku, musiała być specyalnie przygotowywana przed każdem zdjęciem, co było połączone z wielkiemi trudnościami. Wynalazek d-ra Meddox’a umożliwił wprowadzenie do handlu większych ilości klisz gotowych, tak, że ich przygotowywania mozolne, przed każdem zdjęciem, okazały się już zbyteczne. W ten sposób utorowano drogi zupełnie nowe, gdyż klisza sucha, bromosrebrna, pozostawiała dużo większą swobodę działania.

Amatorzy inteligentni zawładnęli wkrótce nowym wynalazkiem i poczęli, dzięki jemu, wykonywać coraz piękniejsze portrety i widoki, różniące się niezmiernie od fotografii fachowych, i właśnie dopiero od chwili współudziału amatorów rozpoczyna się reforma portretu fotograficznego, i wogóle postęp w tej dziedzinie. Odrzucono więc: stereotypowe oświetlenie altany fotograficznej, pozy wymuszone, nienaturalne, uśmiech bezmyślny, wygładzanie wszelkich najmniejszych zmarszczek skóry i fałd ubrania, staranny układ palcy; tła, przedstawiające świątynie greckie lub salony „rococo”; natomiast zwrócono się do jednostronnego oświetlenia, ale za to często bogatego w kontrasty — pełnego istotnej siły. Delikatny, niewyraźny rysunek tła, otoczenie najzupełniej odpowiadające zwyczajom i życiu codziennemu portretowanej osoby lub też dostosowane do jej wyrazu twarzy, pewien brak ostrości, zwiększający wrażenie plastyczne, — wszystko to wytworzyło w amatorskiej fotografii pewien stopień przejściowy pomiędzy malowanym portretem, a gładką, bezbarwną, konwencyonalną fotografią. Znaczny postęp w celu ożywienia portretu fotograficznego objawił się w tern, że zaniechano unieruchomiania głowy za pomocą specyalnego aparatu, a postarano się o uplastycznienie wszystkich naturalnych ruchów.

Ody znany uczony fizyk, Arago, w r. 1839 ogłosił światu, na zebraniu akademii francuskiej, zasady wynalazku Daguerrc’a, wszelkie preparaty, wtedy użyte, były bardzo mało czułe i ekspozycya trwała niezmiernie długo. Ponieważ dłuższe siedzenie w zupełnym spokoju należy do niemożliwości, przeto, gdy przed 60 laty chciano otrzymać portret, któryby nie posiadał zupełnie zamazanych konturów, musiano robić zdjęcia osoby fotografowanej w sali, o szklanych ścianach, aby tym sposobem, o ile możności, skrócić czas ekspozycyi. W tym też celu używano różne przyrządy, w które wśrubowywano dane osoby, żeby je, chociażby częściowo, unieruchomić. Pierwsi, którzy zajęli się fotografią albo dagerotypią, byli to malarze, a więc artyści, którzy wprowadzili swoje artystyczne zasady do tego nowego wynalazku. Oczywiście, wiele pozy tkwiło wtedy we współczesnych obrazach, gdyż była to epoka panowania klasycyzmu, który przejawiał się we wszystkich utworach malarskich.

Sposób, zaprowadzony przez pierwszych fotografów, znalazł naśladowców i altana szklana oraz podpórka do głowy były, jak się wyżej zaznaczyło, nieodłączne. Czynniki te panują powszechnie do dnia dzisiejszego, i to nie bacząc na warunki zupełnie odmienne, w jakich dziś pracuje fotograf; nadają one portretom tę sztywność dziwaczną, która już dawno stała się wstrętną dla znawców i ludzi patrzącym okiem, artystycznie przygotowańeni. Co prawda, laik nie widzi tej sztywności, fotografie takie podobają mu się, oko bowiem jego przywykło w ciągu całych pokoleń do takich obrzydliwości i nie widziało nic lepszego. Gdyby Daguerre odrazu wynalazł był preparaty, o wysokiej czułości, które są obecnie w użyciu, to fotografia nie odznaczałaby się sztywnością. Wtedy altana i podpórka do głowy nie zapanowałyby tak bezwzględnie całym światem, szczególniej, gdyby rozporządzać było można temi wszystkiemi udogodnieniami (klisze suche, wywoływacze szybkie, światło elektryczne itp.), które dziś mamy na zawołanie. Rzecz prosta, że wynalazek klisz suchych, na początku 80 roku, sprowadził pierwszą silną reakcyę przeciwko przestarzałym środkom, jakimi się posługiwano dla wykonania fotografii portretowej.

Fotografowie fachowi okazali się bardziej konserwatywni, niż należało. Dopiero przy końcu lat 90-tych, kiedy zwłaszcza angielscy amatorowie wykazali, że fotografia zdolna jest do znacznie głębszego wyrazu, a następnie amerykańscy, francuscy i niemieccy ich koledzy, na wzór wielkich mistrzów malarskich, postawili sobie za dążenie i cel poważną charakterystykę i szlachetną prostotę pozy, — zaczęli fachowi fotografowie wchodzić na tę samą drogę. Prace ich dowiodły, jak bogaty materyał znaleźć można w otoczeniu najbliższem, a szczególniej wśród przyrody nas okalającej, dzięki czemu tworzyć można wizerunki o typie istoty prawdziwie człowieczej, pozbawionej, wedle możności, wszelkich naleciałości jej niezwykłej. Obecnie przybywa coraz więcej zwolenników nowego kierunku i wkrótce fotografie tego typu, jakie, niestety, jeszcze masami znaleźć można w sklepach fotograficznych, będą uważane za przestarzałą staroświecczyznę, których żaden wykształcony człowiek nie weźmie do ręki. Jeśli się porówna stary rodzaj z nowym — to przyznać trzeba, że ten ostatni wpływa niezmiernie na rozmaitość i prawdę zdjęć; zamiast śmiesznego, nad wyraz wszelki nudnego tła altany posługujemy się otoczeniem swoistem dla każdej osoby, skąd tak olbrzymia rozmaitość. Ma to niezmierny powab artystyczny i niezwykle doniosłe znaczenie w zakresie wrażeń osobistych. O ileż przyjemniej po dziesiątkach lat patrzeć na wizerunek, przypominający nam rysy osób drogich, wśród sprzętów domu rodzicielskiego lub miejsc dla nas szczególniej drogich, niż wśród kolumn jakiejś świątyni, w której noga nasza ani naszych przodków nie postała.

Używane dziś klisze suche umożliwiają dość krótką ekspozycyę nawet w pokojach niezbyt oświetlonych, wszelako wielu jeszcze fotografów zawodowców obstaje, z niezwykłym uporem, przy starym sposobie, nie chcąc, czy nie mogąc pojąć, że logika zdrowa wymaga, żeby fotografującemu się dać możność zachowania zupełnej naturalności. To narzucanie pozy weszło już tak w krew, że nawet ludzie ze wszech miar kulturalni jeszcze i teraz, przed objektywem, przyjmują pozy, do których przywykli, mając do czynienia z rutyną zawodową. Żaden człowiek wykształcony nie powinien zgodzić się na takie herezye; ze wszech miar starać się należy o ich zatracenie wraz z całym aparatem mebli niemożliwych, dziwnych balustrad itp. przyczynków do źle pojętego piękna.

Ostatecznie jednakże fotografia portretowa przybrała z końcem ubiegłego stulecia zupełnie inny wygląd. Niezmierny wzrost fotografii amatorskiej, jak również energiczne dążenia niektórych fotografów fachowców wprowadziły potężną siłę i świeżość w wyobrażeniu obrazu człowieka. Na miejsce, tak niezmiernie zmniejszonych obecnie, trudności technicznych powstaje głębsze wniknięcie w stronę duchową portretu istoty ludzkiej, a środki, zarówno optyczne jak i wszelkie techniczne, pomocnicze, umożliwiają zręcznym wykonawcom tworzenie nowych dziel, zupełnie nowego rodzaju, bowiem nigdy postępy techniki nie tamowały rozwoju sztuki.

Walter Crane powiedział kiedyś: „Powinniśmy kształcić w najszerszym zakresie naszą wiedzę techniczną, ale nic wolno nam zaniedbywać naszej fantazyi, naszego poczucia piękna, gdyż bez tego nic nie będziemy mogli wypowiedzieć”. Wedle tej to zasady starają się postępować przedstawiciele nowych dążeń w zakresie portretu fotograficznego.

Zdaniem Ehrhardt’a, ciemnia fotograficzna sama w sobie posiada równie mało siły twórczej, jak i pędzel malarza, ale przy współudziale talentu, nawet w ograniczonej mierze, może ona wytworzyć dzieła artystyczne w dziedzinie fotografii, jak i artysta-malarz w malarstwie. Naturalnie, fotograf musi zrezygnować z dzieł fantazyi, ale brak farb nie osłabia artystycznego wrażenia; wszak tak wielcy artyści jak Rembrandt tworzyli swe największe arcydzieła tylko w białym i czarnym kolorze. Jeden z historyków sztuk pięknych oświadczył: „Gdybym się nie obawiał być ukamienowanym, głosiłbym, że Rembrandt przyszłości będzie fotografować”. Przypuśćmy, że zdanie to zbyt jest optymistyczne, wszelako, bezspornie, już i dziś nietrudno znaleźć produkcye fotograficzne, które możnaby postawić tuż obok tworów sztuki czystej. Przywiązując tak wielką wagę do postępu pod względem estetycznym, nie można pominąć i strony materyalnej. Nowy sposób ulepszonego wykonywania portretu fotograficznego wymaga, oczywiście, znacznie więcej nakładu pracy i materyału, niż to miało miejsce za czasów dawnej, stereotypowej fotografii. I tak naprzykład, ażeby stworzyć prawdziwie wartościowy portret, artysta-fotograf nie poprzestaje dziś na dwuch, trzech zdjęciach, ale robi ich całą seryę — osiem—dziesięć zdjęć, i z pośród tych szkiców kilku wybiera zdjęcie do odtworzenia doskonałego portretu. Naturalnie, jest to połączone z większemi kosztami i wymaga więcej czasu oraz roboty. Nigdy nie należy zgóry decydować, czy zrobionym będzie biust, czy pół figury itp., trzeba raczej wykonać zdjęcia bardzo rozmaite i z nich dopiero użyć te lub owe, a nawet raczej powiększyć zaledwie mniejszy lub większy odcinek zdjęcia. Za to jednakże dać należy osobie portretowanej możność wszelaką pozostania sobą, pozwolić jej na zmiany póz stojących na siedzące i podczas tego starannie wyczuwać to, co stanowi charakter człowieka. Każdy człowiek ma swe charakterystyczne pozy, które przybiera nieświadomie, dlatego też powinniśmy się starać uchwycić te swoiste a bezwiedne znamiona. Wszelako, cechą dobrego portretu nie jest jedynie prawdziwie charakterystyczne upozowanie; niemniej ważną rzeczą jest umieszczenie się odpowiednie względem otoczenia, do czego znów wzorów szukać musimy w dziełach mistrzów sztuki malarskiej. Przewrót, jaki w tym kierunku zrobiła nowoczesna fotografia, jest, bez wątpienia, jedną z największych jej zasług.

, Fotografia portretowa i jej znaczenie kulturalne, szuflada pełna fotografii

Upłynie zapewne jeszcze dużo wody, nim śród ludzi kulturalnych utwierdzi się to przeświadczenie, że najważniejszą cechą odbitki fotograficznej winien być wizerunek jaknajmniej wymuszony, najswobodniejszy. Zjawiskiem bardzo zwykłem, nawet przy fotografowaniu ludzi zupełnie inteligentnych, jest np. opuszczenie kątów ust; przeciw temu trzeba przeciwdziałać rozmową. Wogóle ożywienie wyrazu twarzy wkoło ust jest jednym z najważniejszych zadań przy zdjęciach portretowych. Znakomity historyk sztuki, dr. Stettiner, pisał już o tern w 1897 r., dając za przykład rzeźbiarza francuskiego, Houdona. „Dążeniem Houdona było oddać osobę portretowaną w pewnym chwycie ożywienia duchowego. Zazwyczaj wybierał on moment, kiedy słuchający uważnie zda się czekać, na chwilę, w której, mówiący do niego, skończy swe zdanie, aby wtedy wystąpić z odpowiedzią, już utworzoną w duchu. Mięśnie ust i skrzydeł nosa są w lekkiem poruszeniu, usta zdają się chcieć otworzyć, oczy, błyszczące. zwrócone są na patrzącego”. Droga ta może do celu prowadzić i nieraz istotnie mię doprowadziła. W tym celu zadaje się osobie fotografowanej jakie interesujące pytanie i postępuje potem jak opisano powyżej. Że być fotografem w tein znaczeniu nie jest rzeczą łatwą, nie potrzeba dodawać.

Ogromnie ważnym czynnikiem przy stwarzaniu portretu jest także tło. Tylko naturalnie nie to, które spotyka się na portretach, pomieszczanych w wielu ilustracyach, gdzie wizerunki osób wybitnych przytłacza mnóstwo niepotrzebnych, brzydkich szczegółów, które zatracają zupełnie wartość portretu i mogą służyć za przykład odstraszający. Z drugiej znów strony, tło zupełnie gładkie, zastosowywane często do tak zw. zdjęcia „winietowego”, w którem potretowany zda się, niby anioł, bujać w powietrzu, jest także nie do naśladowania. Te gładkie tła przyczyniły się bardzo do wprowadzenia pustki i martwoty w fotografii. Prawie nigdy nie znajdujemy się w warunkach otoczenia gładkiego jak marmur lub też jak papier satynowany, dlatego też i tlo portretu koniecznie powinno mieć związek z otaczającą nas rzeczywistością, lecz utrzymane być musi w tonie tak dyskretnym, ażeby osoba portretowana wywierała na patrzącego wrażenie główne.

Do najpiękniejszych należą zdjęcia na otwarłem powietrzu, o ile umie się z odpowiednią zręcznością wyzyskać warunki światła i otoczenia. Wprowadźmy dla próby daną osobę do ogrodu otoczonego drzewami lub w części murami domów, wtedy, jeśli oko nasze nawykło już do patrzenia, przekonamy się ze zdumieniem, co za różnorodność wrażeń świetlnych powstaje w miarę zbliżania się lub oddalania się od drzew i ścian. Swego rodzaju ciekawe efekty daje też i światło pozbawione cieni, dlatego też malarze tworzą często portrety w tak zw. plein-airze. Wdzięcznem bardzo zadaniem jest umiejętność skorzystania z całego uroku otoczenia wiejskiego; daje to przytem możność fotografowania, zarówno dorosłych jak i dzieci, w ruchu żywym, swobodnym. Trzeba być na to dość zwinnym, ażeby módz śledzić wszystkie ruchy szybkie dzieci i tworzyć z nich, niby w przelocie, obrazki artystyczne. Wogóle, fotograf-portrecista będzie musiał w przyszłości być człowiekiem niezmiernie ruchliwym, tak pod względem fizycznym jak i duchowym. Nie wystarczy sadzać klienta stereotypowo na tern samem krześle, w tern samem oświetleniu, z głową w tej samej śrubie i powtarzać wiecznie te same pozy.

Fotograf będzie musiał brać udział we wszystkich kulturalnych, a przedewszystkiem artystyczno-przemysłowych zdobyczach ostatnich czasów, aby jego dzieła mogły nosić charakter, odpowiadający wymaganiom ludzi estetycznie wykształconych. Wszelki ruch nowy, objawiający się w sztuce stosowanej, który nadaje jej jakąś formę nową, styl, czy myśl nową — obowiązuje także i fotografów. Ale niestety, nie zawsze postęp bywa popieranym przez kola miarodajne; nieszczęsny konserwatyzm każę im ciągle wyznawać dawne zasady akademickie. Gdyby przynajmniej zamiast samochodów powrócili na nowo do dawnych dyliżansów pocztowych, wyrzucili na strych telefony i telegrafy, oświetlenie elektryczne zastąpili kopcącemi lampkami olejnemi moźnaby im było przyznać pewną konsekwencyę w postępowaniu, zatrzymującem postęp ludzkości. Ale czasy, w których zapanowano nad przeinożnemi siłami przyrody, nauczono się posługiwać promieniami Rontgen’a, telegrafem bez. drutu, w których poczyniono odkrycia olbrzymie w dziedzinie chemii — czasy te zniewalają także umysły artystów do tworzenia dróg nowych, wypowiadania swych myśli i pojęć. Czasy nowe muszą zrodzić poglądy nowe; stosuje się to zarówno do wszystkich dziedzin sztuki, a więc i do sztuki portretowania fotograficznego.

Pozwalam sobie przytoczyć tutaj zdanie prof. Lichtwarka, który w swojej rozprawie p. t: „Sztuka portretowania i portret fotograficzny”, w sposób bardzo zajmujący przedstawia przyszłość i znaczeczenie fotografii.

„Niezbędnem jest przyzwyczajenie się na nowo do Prawdy i stworzenie przez to podstaw nowych dla sztuki portretowania, dziś bowiem nawyknienie do wizerunku upiększonego zabiło wszelką uczciwość i szczerość artystycznego pojmowania. Nikt nie ma odwagi artystycznej wykazania swej indywidualności; każdy, kto się każę „zdejmować”, chce być wyretuszowany na Adonisa w surducie; żaden malarz nie śmie wypowiedzieć w portrecie prawdy; fotografia zabija zupełnie malarstwo portretowe, nawet w miastach o półmilionie mieszkańców, i dusi rozwój drzeworytnictwa oraz litografii. Co się przez to zyska dla artystycznej kultury oka, tego nawet ocenić nie podobna. Wpływ fotografii może się odtąd stać tak dobroczynny, jak byl dotychczas szkodliwy. Bo cóż jest częściej i przez większą liczbę osób oglądane, jeśli nie fotografie swoje własne i osób bliskich! Jeśli fotografia stanie się znów uczciwą i artystyczną, to tern samem naprawią się warunki malarstwa portretowego, w wielkiej mierze zależnego dziś od, panujących jeszcze w fotografii, pojęć słodyczy i nienaturalności. Tego rodzaju reforma portretu fotograficznego nie może być jednak przeprowadzona jedynie tylko przez amatorów i spokrewnionych z nimi fotografów fachowych; należy uczynić ślub, iż będzie się poczytywało za dowód zacofania i pospolitości posiadanie w albumie itp. fotografii innych, aniżeli artystyczne. Nie brak już fotografów, którzy zupełnie porzucili dawne pojęcia; inni walczą jeszcze ze smakiem publiczności. Wystawowe szyby fotografów nowoczesnych poczynają wywierać silny wpływ na upodobania artystyczne. Wszędzie, w większych miastach, urządzali amatorzy-fotografowie wystawy fotografii artystycznych, a niektórzy fachowcy przystąpili do walki ze ziemi przyzwyczajeniami publiczności”.

Tyle prof. Lichtwark. Niebawem przyjdzie do rozdziału zupełnego między zakładami fotograficznymi o stereotypowym słodkim szablonie a nowoczesną realistyczną fotografią, która i w obrazie chce uchwycić istotną treść życia. Aby jednak te usiłowania nabrały znaczenia, trzeba aby je poparły szersze kola, aby ogólnie porzucono stare zapatrywania, które posiadają jeszcze nawet wybitni fotografowie, aby wreszcie własny portret stal się naprawdę wartościowym.

Nie jest to zadanie łatwe. Pojęcia nowoczesne z trudem wielkim jedynie stają się własnością ogółu. Do jakiejś wszelako ogólnej poprawy smaku doprowadzić mogłaby dobra, w malarskiem zrozumieniu rzeczy, fotografia, nawet szerokie kola ludowe! Łatwo przyjść może wtedy dó tego, że nawet człowiek, o niższem wykształceniu, będzie porównywał fotografie, przez się posiadane, z dziełami sztuki, widzianemi przezeń w galeryach itp., i w ten sposób będzie kładł fundamenty wyszlachetnienia swego smaku. Dotychczas dzieje się inaczej. Publiczność, otrzymując swe fotografie, porównywa je nie z dziełami sztuki, lecz sprawdza, czy otrzymane kartki fotograficzne są również czyste, wyraźne, jak te, które widziano tam i tam, a pochodziły one z pracowni p. X. czy V. Z takiem to pojęciem o pięknie walczyć muszą ci fotografowie, którzy torują sobie nowe drogi. – „Najszlachetniejsze uczucie przejawia się w prostocie” — mówi Anselm Feuerbach. Wyszlachetnia ona i dodaje treści. Zatem unikać trzeba w fotografii wszystkiego, co robione i sztuczne; nie należy wyszukiwać zewnętrznej urody ładnych dziewcząt, nadając im pozy t. zw. głów charakterystycznych, lub ubierając niezwykle. Nie forma, choćby nawet piękna i naturalna, lecz żywy duch jest istotą prawdziwego dzieła sztuki. Niestety, masa obrzydliwości psuje wciąż oko i gust powszechy. Czasy, kiedy w sztuce i przemyśle artystycznym wszechwładnie panowała słodycz, nie należą jeszcze do przeszłości.

, Fotografia portretowa i jej znaczenie kulturalne, szuflada pełna fotografii

Stosy kart pocztowych z bijącemi w oczy, krzykliwemi pięknościami, szerzącemi pospolitość, lub też wstrętny sentymentalizm, — cale sklepy tak zw. przedmiotów sztuki bez żadnej wartości i wiele innych szkaradzieństw, to wszystko obniża smak i wymaga ciągłej walki. Dzielnie pracują nowe duchy; sztuka i przemysł artystyczny wchodzą wytrwale na nowe drogi i szczególniej na polu sztuki stosowanej widzimy naokół niemało twórczych talentów. I fotografia, która tak chętnie radaby zaliczyć się do sztuk pięknych (chociaż osobiście nie bronię zbytnio tego stanowiska), nie powinna zostawać w tyle. Znaleźli się już tacy, którzy dowiedli, że i fotografia służyć może za środek wypowiadania wrażeń artystycznych i że tworzyć można rzeczy wprost nadzwyczajne, jeśli fotograf zdoła natchnąć zamiarami swymi osobę fotografowaną. W tym to celu fotograf — czy to amator, czy też fachowiec — winien starannie badać istotę ludzką, studyować piękno ruchów swobodnych, a przedewszystkiem korzystać ze skarbów doświadczenia, nagromadzonych w dziełach mistrzów szkoły zarówno starej jak i nowej. Jeśli duch ten przyświecać będzie pracy fotografa, wtedy wyniki jej będą cenione więcej, a nawet dojść mogą do wartości bardzo dużej; przyjdzie może czas, kiedy prace mistrzów fotografii będą tak przechowywane, jak obecnie miedzioryty lub drzeworyty sławne.

Znaczenie kulturalne nowoczesnego portretu fotograficznego nie może zależeć od mody ani potrzeby towarzyskiej; winno być ono przejawem potrzeby indywidualnej, oznaką kultury artystycznej, świadomie dążącej do Prawdy i Piękna. W tym kierunku może fotografia, w swym rozwoju dalszym, oddać ludzkości jeszcze bardzo wielkie usługi.

Nie drogą naśladownictwa niewolniczego, lecz przez pilne studyowanie mistrzów wielkich, którzy stworzyli tak wspaniale wzory, dojdzie kiedyś portret fotograficzny do wyżyn tego rodzaju, że słusznie będzie mógł zająć miejsce obok innych dziel sztuki stosowanej.

Fotograf Warszawski
miesięcznik poświęcony fotografii i naukom z nią związanym
organ Towarzystwa Fotograficznego Warszawskiego
T.5, nr 11-12