Im częściej natykam się na ozdoby wykonane techniką cordingu, tym bardziej je doceniam – nie są krzykliwe, ale wzbogacają jednokolorowe ciuchy fakturą ciekawszą, niż drobne marszczenia i plisy. (więcej…)
retusz
Sprawny miniaturzysta
Na pierwszy rzut oka ta niewielka fotografia kojarzy się z Instagramem, z jakimś filtrem stylizującym zdjęcie na szkic ołówkiem, może lekko wyostrzającym… Dopiero na powiększeniu widać, że ktoś sprawnymi pociągnięciami pędzelka poprawił robotę fotografa – zwłaszcza w obszarze włosów. Mistrzowska ręka! (więcej…)
Czas nie pomógł
Fotografia przetrwała w bardzo ładnym stanie, bez poważnych uszkodzeń mechanicznych, ale czas i chemia nie próżnowały… Wyeksponowały się, niestety, ślady retuszu. (więcej…)
Znów ta opalizacja!
Źle to wygląda – niektóre, zwłaszcza ciemne obszary fotografii błyszczą. To chyba nie jest skutek samego procesu fotograficznego, ale zabiegów retuszerskich i poprawek, bo choć ten efekt widoczny jest w półcieniach wokół głowy, to omija rysy twarzy. (więcej…)
Ma coś za uszami
Nie wiem, co tam się pojawiło na szyi, ale najwyraźniej było niedopuszczalne! (więcej…)
Wyblakła
Fotografia kiepsko przetrwała próbę czasu – retusz dał radę! (więcej…)
Wyskrobana talia
Narzekamy na powszechne w mediach społecznościowych „poprawianie urody” na zdjęciach, ale… to już tradycja! (więcej…)
Talia lekko retuszowana
Coś mi się zdaje, że przesadnie. (więcej…)
Trwały retusz
Bywa, że łączenie jest trwalsze od łączonych elementów, a retusz od fotografii… (więcej…)
To rysunek czy zdjęcie?
Jeśli to nie był wypadek przy pracy, to Robert Ratkowsky chyba długo nie świadczył usług w Rypinie Nowym… (więcej…)
Van der Veide i jego retusz
Około r. 1870 zawitał do Warszawy, przybyły z Ameryki, niejaki Van der Veide. Jegomość ów, objeżdżający Europę i uczący, za odpowiednim wynagrodzeniem, fotografów, wzbudził pomiędzy temiż wielkie zainteresowanie. Sposób przez przybysza wynaleziony, zasadzał się na szybkiem artystycznem upiększeniu, t.j. wykończeniu większych portretów fotograficznych, zdjętych z natury. On to, iście po amerykańsku, kaptując klijentów, zapewniał, iż jego metoda jest przystępną dla wszystkich, nawet tych, którzy nie posiadają najmniejszego elementarnego pojęcia o rysunku i poczuciu estetycznem. Ponieważ miałem sposobność posiąść nieco jego tajemnicę, muszę przyznać, wbrew jego zapewnieniom, iż już po pierwszych dotknięciach do portretu, widzieliśmy w niem artystę wytrawnego, „pierwszej wody”. Rzeczywiście, z surowej kopii większego formatu, odbitej na papierze i naklejonej na odpowiednim kartonie, w ciągu niespełna minut dwudziestu, robił on istne arcydzieła. (więcej…)